10 lat

 

Michałowi
 
 
Nie chcę odejść od ciebie ani w śmierć ani w życie.
Niech mi senne ramię przeszkadza wstawać o świcie,
 
niech twarz zamknięta snem – maska pośmiertna Chopina –
wraca kocim ziewnięciem w świt jak palce w jeżynach
 
siny. Dzień się przelewa oknem jak ciasto w dzieży
łaski pełen i spodziewania. Obrus źle leży
 
nóż jest tępy, gaz smoli garnek, kłopoty z wodą –
radość, radość, radość. Jesteś. Słyszę jak skrobiesz brodę.